Szczerze mówiąc boję się waszej reakcji na ten rozdział, ale... raz kozie śmierć!
***
Obudziłem
się o świcie. Ledwo otworzyłem oczy, a ujrzałem twarz Julii. Jej blond kosmyki
opadały na jej twarz. Uśmiechała się słodko przez sen. Gdy tylko ujrzałem ten
widok moje serce zaczęło skakać z radości. Nagle uświadomiłem sobie, że jestem
w nią wtulony. Przypomniałem sobie cały poprzedni wieczór. Pocałowałem
dziewczynę w czoło i wyplątałem się z jej objęć. Szybko się ubrałem wyszedłem na dwór z paczką papierosów by
sobie to wszystko przemyśleć.
***
Otworzyłam oczy, a mój wzrok automatycznie padł na puste miejsce obok mnie. Kołdra idealne zaścielona, poduszka także. Leżała tam kartka. Pół przytomna przybliżyłam ją do siebie i przeczytałam:
„Wyszedłem. Wrócę wieczorem. W razie czego, Mike jest e domu”
Nie wiedziałam co mam myśleć. Jednocześnie smutno mi się zrobiło, a jednocześnie mi ulżyło. Nie będę musiała się tłumaczyć z wczoraj. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na zegarek. Była dziewiąta. Ostrożnie wstałam i z ogromnym trudem doszłam do kuchni podpierając się o ścianę. Już od wejścia czułam zapach jajecznicy na bekonie. Uśmiechnęłam się lekko usiadłam na krześle. Z sąsiedniego pokoju wyjrzał Mike.
-Wstałaś już? A Chester gdzie?
-Nie ma go. Wyszedł i wróci wieczorem- pomachałam mu kartką.
-Już do ciebie idę.
Nie minęła chwila, a przede mną stał talerz jajecznicy. Od razu zaczęłam jeść. Nigdy nie podejrzewała bym, że może być tak smaczna. Nigdy nie widziałam gotującego mężczyzny więc byłam zachwycona.
-Wszpanala lalesznica- powiedziałam wciąż jedząc.
-Co proszę?- zaśmiał się mój towarzysz.
-Mówię że wspaniała jajecznica- poprawiłam się po przełknięciu.
-Robota Chestera.
Jedzenie, które miałam na widelcu spadło z niego i wylądowało z powrotem na moim talerzu. Mike popatrzył na mnie znacząco i zaczął:
-Julka…
-Nie mów tak do mnie.
-Dobra, Julek…
Spojrzałam na niego z politowaniem, a on zaśmiał się lecz zaraz spoważniał i powiedział prosto z mostu:
-Co ty do niego czujesz?
-Nic- odparłam szybko unikając jego wzroku.
-Spójrz mi w oczy.
Zrobiła o co mnie prosił, a wtedy on powtórzył pytanie:
-Co do niego czujesz?
-Sama nie wiem- wyznałam zgodnie z prawdą.
-Widzę.
Poczułam, że się rumienię. Zrobiło mi się wstyd, że mogę czuć coś do człowieka starszego ode mnie o 6 lat. Niby miłość nie pyta o wiek, ale jednak… Dziwnie się z tym czułam. Postanowiłam powrócić do jedzenia, by o tym nie myśleć. Mój towarzysz przyglądał mi się, myśląc że nie widzę. Starałam się to zignorować, jednak jeśli ktoś gapi ci się w jedzenie nie jest łatwo zachować powagę. Zaczęłam się śmiać dopóki nie spadłam z krzesła. Wtedy doszłam do wniosku, że przesadziłam. Jakimś cudem, nazwijmy to, wczołgałam się na krzesło. Kiedy zobaczyłam minę Mike’a znów zaczęłam się śmiać. Wyglądał jak bym mu właśnie powiedziała, że wychodzę za moją babcię.
-No co?- zapytał.
-Nic, tylko twoja mina… hahahah!
-Mów za siebie.
Uśmiechnęłam się i skończyłam śniadanie. Wróciłam do pokoju po wielokrotnych zapewnieniach, że dam radę sama i nic nie potrzebuję. Rzuciłam się na łóżko, jednak kiedy zaczęła mnie boleć głowa uznałam, że to nie był najlepszy pomysł. Cały dzień przeleżałam w owym łóżku. Wieczorem zaczęłam się nudzić, więc rozglądałam się po pokoju, by znaleźć coś, czym mogłabym się zająć. Nagle w oczy rzuciła mi się otwarta szuflada, po stronie na której śpi Chester. Wiedziałam, że to nie za ładnie szperać komuś w rzeczach. Ale coś mi kazało tam zajrzeć. Nachyliłam się więc nad szufladą i ujrzałam… mnóstwo paczek papierosów. Nie mogłam w to uwierzyć. On pali. Muszę z nim o tym porozmawiać! On musi przestać! Ale zaraz… Co ja mu powiem? „Przestań palić bo tak mówię”? Śmieszna jestem. Nagle poczułam jak ktoś kładzie ręce na moich ramionach. Czułam się jak w jakimś horrorze. Ja- ofiara i oprawca stojący za mną, przyłapał mnie na gorącym uczynku i czeka teraz by móc mnie zabić. Całkowicie wystraszona, nie mam odwagi by spojrzeć temu komuś w twarz. Ciężko oddycham, a moje ręce zaczynają drżeć. Nie wiem czemu się boję. Skupiona na własnych rozmyślaniach, nagle poczułam czyjś oddech na swojej szyi.
-Ładnie to tak, szperać komuś w rzeczach?- słyszę szept przy uchu.
Próbuję wydusić z siebie jakiekolwiek słowo, ale nie potrafię. Ja, najbardziej rozgadana dziewczyna w szkole, nie potrafię się odezwać. Miałam ochotę przywalić w sobie w twarz za własną bezmyślność. To od początku był to zły pomysł. Przełknęłam głośno ślinę i w końcu odważyłam się otworzyć usta. Już miałam się odezwać, kiedy znów usłyszałam szept:
-Nie bój się, przecież nic ci nie zrobię.
Nagle powróciły wspomnienia.
Szkolnym korytarzem szła 12-sto letnia dziewczynka. Była cała rozpromieniona, bo skończyła już lekcje. Nagle, ktoś zasłonił jej usta ręką i wciągnął do klasy obok. Zaczęła się miotać i próbowała się wyrywać, jednak na darmo. Dookoła otaczali ją chłopacy z jej klasy .Jeden z nich zaszedł ją od tyłu i przybliżył swoją twarz do jej karku. Czuła jego oddech na swojej szyi. Złapał ją brutalnie za nadgarstki i wygiął jej ręce do tyłu w nienaturalny sposób. Kolejny z nich podszedł do niej i uderzył ją z pięści w twarz. Z jej wargi zaczęła sączyć się krew. Owy chłopak odstąpił od niej, a podszedł drugi. Ten również ją uderzył i to w to samo miejsce. Potem kolejny i kolejny, i kolejny… Bili ją na zmianę. W końcu, kiedy zebrała odpowiednią ilość siły wyrwała ręce z uścisku i nie potrafiła opanować swojej wściekłości. Biła i kopała wszystkich, którzy ją choć raz uderzyli. Na samym końcu podeszła do chłopaka który ją trzymał i uderzyła go z całej siły pięścią w twarz, tym samym łamiąc mu nos. Była tak wściekła, że stłukła szklaną ramkę którą zasłaniał się jeden z nich. Szkło rozprysło się po podłodze, a z jej rozłożonych już bezradnie dłoni zaczęła kapać krew. Opanowała się już lecz determinacja i żądza zemsty nie opuściła jej do końca. Nagle, poczuła uderzenie w tył głowy. Padła na ziemię bezsilna. Usłyszała skrzypnięcie drzwi i tupot nóg. Pomyślała, że została sama lecz nagle została gwałtownie odwrócona twarzą do sufitu. Ujrzała wysokiego blondyna- chłopaka, któremu złamała nos. Wiedziała, że jest on niebezpieczny i to pewnie dlatego zaczęła się nagle bać. Blondyn podniósł ją do pozycji pionowej, a następnie usiadł na ławce, sadzając ją sobie na kolanach. Bawił się jej włosami, a ona z trudem oddychała. Przybliżył swoją twarz do jej ucha i szepnął:
-Nie bój się, przecież nic ci nie zrobię.
Czuła jego oddech na swojej szyi. Nie mogła opanować swojego strachu, szczególnie kiedy był tak blisko niej. Nie wiedziała do czego był zdolny, ale widziała, że jej nienawidził jak reszta. Nagle on ją pocałował. Raz, drugi, trzeci. Zaczął całować ją po szyi. Po jakimś czasie obrócił jej twarz w swoją stronę i złożył pocałunek na jej ustach. Dziewczyna uderzyła go otwartą dłonią w twarz. Tego było za wiele. Patrzyła na niego ze wściekłością i błaganiem w oczach. Jednak to była dla niego tylko zachęta.
-Spokojnie, to nie jest nic złego- powiedział.
Powrócił do całowania jej, jednak robił to dużo zachłanniej niż wcześniej. Mimo iż próbowała się wyrwać nie miała wystarczająco siły. Po jakimś czasie zaczął rozpinać jej bluzkę. Chciała coś z tym zrobić, ale nie mogła. Nagle drzwi do klasy otworzyły się i weszła do niej pewna dziewczyna. Podbiegła do nich i przywaliła chłopakowi z pięści w twarz. Podniosła przerażoną 12-stolatkę i posadziła ją na ziemi, opierając o ścianę. Sama powróciła do blondyna i zaczęła się z nim bić. Chłopak nie miał z nią żadnych szans. Ale oparta o ścianę wycieńczona dziewczyna już nie miała siły na to patrzeć. Po jej twarzy ciekły łzy, a oczy zamykały się.
Wtedy się rozpłakałam. Tak jak 5 lat temu. Jak ja ze wspomnienia. Nie potrafiłam sobie z tym poradzić. To wspomnienie wracało i nie chciało mnie opuścić. Kiedy już myślałam, że się go pozbyłam, ono wracało ze zdwojoną siłą. Schowałam twarz w dłonie i płakałam. Osoba za mną objęła mnie od tyłu i powiedział:
-Ćsii, już dobrze. Przepraszam… Ja nie chciałem.
Wtedy rozpoznałam Chester’a. Ale ja jestem głupia. Jeszcze będę go teraz stresować swoimi problemami. Wyrwała się z jego uścisku i położyłam się na łóżku twarzą do poduszki. Nie chciałam by patrzył jak płaczę. Już wystarczająco się przed nim poniżyłam. Poczułam, jak mężczyzna kładzie się obok mnie i delikatnie odwraca moją twarz w jego stronę. Chciałam z powrotem schować ją w poduszce lecz skutecznie mi to uniemożliwił. Zmusił mnie bym patrzyła mu w oczy tym samym wywołując kolejną falę łez.
-Co się stało?- zapytał.
Spuściłam wzrok. Nie mogłam patrzeć na niego. Wstydziłam się mu opowiedzieć całą historię. Ale w końcu po jakimś czasie wiedział już wszystko. Właśnie skończyłam opowiadać, a on patrzył na mnie smutno. Przytulił mnie do siebie i nic nie mówił. To było dla mnie bardzo ważne. Potrzebowałam tego, by mnie ktoś zrozumiał. Gdy już się uspokoiłam podniosłam głowę z jego torsu i powiedziałam:
-Dziękuję. Dziękuję Ci za to, że jesteś i za to że mnie wsparłeś. Nikomu o tym nigdy nie powiedziałam.
-Spokojnie. To już minęło, tak? A powiedz mi… tamta dziewczyna co cię uratowała… To była…
-Jasmine.
Uśmiechnął się tylko smutno i położył mnie do spania. Na dobranoc pocałował mnie w czoło. Niby taki drobny gest, a jednak dla mnie wiele znaczył. W końcu spotkałam kogoś, kto mnie w pełni rozumie i rozumiem się z nim bez słów. Szkoda tylko, że czuję się zagubiona w tym co się dzieje między nami i nie wiem nawet co do niego czuję.
***
No dobra. Rozdział opisowy, ale trudno. Piszcie w komentarzach co sądzicie na temat opowiadania i rozdziałów. Serdecznie dziękuję za wcześniejsze komentarze i miło mi, że podoba wam się moja twórczość. Aha. Zawsze zapominam. Może już zauważyliście, ale w tym opowiadaniu dużo rzeczy nie zgadza się z rzeczywistością. No cóż... To moja twórczość i moja wizja.
No dobrze. W każdym bądź razie zapowiada się, że następną opublikuję kolejną minaiturkę-bennodę.
Dobrze, więc... Do.. zobaczenia? zklikania? Czy jakoś tak.
***
Otworzyłam oczy, a mój wzrok automatycznie padł na puste miejsce obok mnie. Kołdra idealne zaścielona, poduszka także. Leżała tam kartka. Pół przytomna przybliżyłam ją do siebie i przeczytałam:
„Wyszedłem. Wrócę wieczorem. W razie czego, Mike jest e domu”
Nie wiedziałam co mam myśleć. Jednocześnie smutno mi się zrobiło, a jednocześnie mi ulżyło. Nie będę musiała się tłumaczyć z wczoraj. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na zegarek. Była dziewiąta. Ostrożnie wstałam i z ogromnym trudem doszłam do kuchni podpierając się o ścianę. Już od wejścia czułam zapach jajecznicy na bekonie. Uśmiechnęłam się lekko usiadłam na krześle. Z sąsiedniego pokoju wyjrzał Mike.
-Wstałaś już? A Chester gdzie?
-Nie ma go. Wyszedł i wróci wieczorem- pomachałam mu kartką.
-Już do ciebie idę.
Nie minęła chwila, a przede mną stał talerz jajecznicy. Od razu zaczęłam jeść. Nigdy nie podejrzewała bym, że może być tak smaczna. Nigdy nie widziałam gotującego mężczyzny więc byłam zachwycona.
-Wszpanala lalesznica- powiedziałam wciąż jedząc.
-Co proszę?- zaśmiał się mój towarzysz.
-Mówię że wspaniała jajecznica- poprawiłam się po przełknięciu.
-Robota Chestera.
Jedzenie, które miałam na widelcu spadło z niego i wylądowało z powrotem na moim talerzu. Mike popatrzył na mnie znacząco i zaczął:
-Julka…
-Nie mów tak do mnie.
-Dobra, Julek…
Spojrzałam na niego z politowaniem, a on zaśmiał się lecz zaraz spoważniał i powiedział prosto z mostu:
-Co ty do niego czujesz?
-Nic- odparłam szybko unikając jego wzroku.
-Spójrz mi w oczy.
Zrobiła o co mnie prosił, a wtedy on powtórzył pytanie:
-Co do niego czujesz?
-Sama nie wiem- wyznałam zgodnie z prawdą.
-Widzę.
Poczułam, że się rumienię. Zrobiło mi się wstyd, że mogę czuć coś do człowieka starszego ode mnie o 6 lat. Niby miłość nie pyta o wiek, ale jednak… Dziwnie się z tym czułam. Postanowiłam powrócić do jedzenia, by o tym nie myśleć. Mój towarzysz przyglądał mi się, myśląc że nie widzę. Starałam się to zignorować, jednak jeśli ktoś gapi ci się w jedzenie nie jest łatwo zachować powagę. Zaczęłam się śmiać dopóki nie spadłam z krzesła. Wtedy doszłam do wniosku, że przesadziłam. Jakimś cudem, nazwijmy to, wczołgałam się na krzesło. Kiedy zobaczyłam minę Mike’a znów zaczęłam się śmiać. Wyglądał jak bym mu właśnie powiedziała, że wychodzę za moją babcię.
-No co?- zapytał.
-Nic, tylko twoja mina… hahahah!
-Mów za siebie.
Uśmiechnęłam się i skończyłam śniadanie. Wróciłam do pokoju po wielokrotnych zapewnieniach, że dam radę sama i nic nie potrzebuję. Rzuciłam się na łóżko, jednak kiedy zaczęła mnie boleć głowa uznałam, że to nie był najlepszy pomysł. Cały dzień przeleżałam w owym łóżku. Wieczorem zaczęłam się nudzić, więc rozglądałam się po pokoju, by znaleźć coś, czym mogłabym się zająć. Nagle w oczy rzuciła mi się otwarta szuflada, po stronie na której śpi Chester. Wiedziałam, że to nie za ładnie szperać komuś w rzeczach. Ale coś mi kazało tam zajrzeć. Nachyliłam się więc nad szufladą i ujrzałam… mnóstwo paczek papierosów. Nie mogłam w to uwierzyć. On pali. Muszę z nim o tym porozmawiać! On musi przestać! Ale zaraz… Co ja mu powiem? „Przestań palić bo tak mówię”? Śmieszna jestem. Nagle poczułam jak ktoś kładzie ręce na moich ramionach. Czułam się jak w jakimś horrorze. Ja- ofiara i oprawca stojący za mną, przyłapał mnie na gorącym uczynku i czeka teraz by móc mnie zabić. Całkowicie wystraszona, nie mam odwagi by spojrzeć temu komuś w twarz. Ciężko oddycham, a moje ręce zaczynają drżeć. Nie wiem czemu się boję. Skupiona na własnych rozmyślaniach, nagle poczułam czyjś oddech na swojej szyi.
-Ładnie to tak, szperać komuś w rzeczach?- słyszę szept przy uchu.
Próbuję wydusić z siebie jakiekolwiek słowo, ale nie potrafię. Ja, najbardziej rozgadana dziewczyna w szkole, nie potrafię się odezwać. Miałam ochotę przywalić w sobie w twarz za własną bezmyślność. To od początku był to zły pomysł. Przełknęłam głośno ślinę i w końcu odważyłam się otworzyć usta. Już miałam się odezwać, kiedy znów usłyszałam szept:
-Nie bój się, przecież nic ci nie zrobię.
Nagle powróciły wspomnienia.
Szkolnym korytarzem szła 12-sto letnia dziewczynka. Była cała rozpromieniona, bo skończyła już lekcje. Nagle, ktoś zasłonił jej usta ręką i wciągnął do klasy obok. Zaczęła się miotać i próbowała się wyrywać, jednak na darmo. Dookoła otaczali ją chłopacy z jej klasy .Jeden z nich zaszedł ją od tyłu i przybliżył swoją twarz do jej karku. Czuła jego oddech na swojej szyi. Złapał ją brutalnie za nadgarstki i wygiął jej ręce do tyłu w nienaturalny sposób. Kolejny z nich podszedł do niej i uderzył ją z pięści w twarz. Z jej wargi zaczęła sączyć się krew. Owy chłopak odstąpił od niej, a podszedł drugi. Ten również ją uderzył i to w to samo miejsce. Potem kolejny i kolejny, i kolejny… Bili ją na zmianę. W końcu, kiedy zebrała odpowiednią ilość siły wyrwała ręce z uścisku i nie potrafiła opanować swojej wściekłości. Biła i kopała wszystkich, którzy ją choć raz uderzyli. Na samym końcu podeszła do chłopaka który ją trzymał i uderzyła go z całej siły pięścią w twarz, tym samym łamiąc mu nos. Była tak wściekła, że stłukła szklaną ramkę którą zasłaniał się jeden z nich. Szkło rozprysło się po podłodze, a z jej rozłożonych już bezradnie dłoni zaczęła kapać krew. Opanowała się już lecz determinacja i żądza zemsty nie opuściła jej do końca. Nagle, poczuła uderzenie w tył głowy. Padła na ziemię bezsilna. Usłyszała skrzypnięcie drzwi i tupot nóg. Pomyślała, że została sama lecz nagle została gwałtownie odwrócona twarzą do sufitu. Ujrzała wysokiego blondyna- chłopaka, któremu złamała nos. Wiedziała, że jest on niebezpieczny i to pewnie dlatego zaczęła się nagle bać. Blondyn podniósł ją do pozycji pionowej, a następnie usiadł na ławce, sadzając ją sobie na kolanach. Bawił się jej włosami, a ona z trudem oddychała. Przybliżył swoją twarz do jej ucha i szepnął:
-Nie bój się, przecież nic ci nie zrobię.
Czuła jego oddech na swojej szyi. Nie mogła opanować swojego strachu, szczególnie kiedy był tak blisko niej. Nie wiedziała do czego był zdolny, ale widziała, że jej nienawidził jak reszta. Nagle on ją pocałował. Raz, drugi, trzeci. Zaczął całować ją po szyi. Po jakimś czasie obrócił jej twarz w swoją stronę i złożył pocałunek na jej ustach. Dziewczyna uderzyła go otwartą dłonią w twarz. Tego było za wiele. Patrzyła na niego ze wściekłością i błaganiem w oczach. Jednak to była dla niego tylko zachęta.
-Spokojnie, to nie jest nic złego- powiedział.
Powrócił do całowania jej, jednak robił to dużo zachłanniej niż wcześniej. Mimo iż próbowała się wyrwać nie miała wystarczająco siły. Po jakimś czasie zaczął rozpinać jej bluzkę. Chciała coś z tym zrobić, ale nie mogła. Nagle drzwi do klasy otworzyły się i weszła do niej pewna dziewczyna. Podbiegła do nich i przywaliła chłopakowi z pięści w twarz. Podniosła przerażoną 12-stolatkę i posadziła ją na ziemi, opierając o ścianę. Sama powróciła do blondyna i zaczęła się z nim bić. Chłopak nie miał z nią żadnych szans. Ale oparta o ścianę wycieńczona dziewczyna już nie miała siły na to patrzeć. Po jej twarzy ciekły łzy, a oczy zamykały się.
Wtedy się rozpłakałam. Tak jak 5 lat temu. Jak ja ze wspomnienia. Nie potrafiłam sobie z tym poradzić. To wspomnienie wracało i nie chciało mnie opuścić. Kiedy już myślałam, że się go pozbyłam, ono wracało ze zdwojoną siłą. Schowałam twarz w dłonie i płakałam. Osoba za mną objęła mnie od tyłu i powiedział:
-Ćsii, już dobrze. Przepraszam… Ja nie chciałem.
Wtedy rozpoznałam Chester’a. Ale ja jestem głupia. Jeszcze będę go teraz stresować swoimi problemami. Wyrwała się z jego uścisku i położyłam się na łóżku twarzą do poduszki. Nie chciałam by patrzył jak płaczę. Już wystarczająco się przed nim poniżyłam. Poczułam, jak mężczyzna kładzie się obok mnie i delikatnie odwraca moją twarz w jego stronę. Chciałam z powrotem schować ją w poduszce lecz skutecznie mi to uniemożliwił. Zmusił mnie bym patrzyła mu w oczy tym samym wywołując kolejną falę łez.
-Co się stało?- zapytał.
Spuściłam wzrok. Nie mogłam patrzeć na niego. Wstydziłam się mu opowiedzieć całą historię. Ale w końcu po jakimś czasie wiedział już wszystko. Właśnie skończyłam opowiadać, a on patrzył na mnie smutno. Przytulił mnie do siebie i nic nie mówił. To było dla mnie bardzo ważne. Potrzebowałam tego, by mnie ktoś zrozumiał. Gdy już się uspokoiłam podniosłam głowę z jego torsu i powiedziałam:
-Dziękuję. Dziękuję Ci za to, że jesteś i za to że mnie wsparłeś. Nikomu o tym nigdy nie powiedziałam.
-Spokojnie. To już minęło, tak? A powiedz mi… tamta dziewczyna co cię uratowała… To była…
-Jasmine.
Uśmiechnął się tylko smutno i położył mnie do spania. Na dobranoc pocałował mnie w czoło. Niby taki drobny gest, a jednak dla mnie wiele znaczył. W końcu spotkałam kogoś, kto mnie w pełni rozumie i rozumiem się z nim bez słów. Szkoda tylko, że czuję się zagubiona w tym co się dzieje między nami i nie wiem nawet co do niego czuję.
***
No dobra. Rozdział opisowy, ale trudno. Piszcie w komentarzach co sądzicie na temat opowiadania i rozdziałów. Serdecznie dziękuję za wcześniejsze komentarze i miło mi, że podoba wam się moja twórczość. Aha. Zawsze zapominam. Może już zauważyliście, ale w tym opowiadaniu dużo rzeczy nie zgadza się z rzeczywistością. No cóż... To moja twórczość i moja wizja.
No dobrze. W każdym bądź razie zapowiada się, że następną opublikuję kolejną minaiturkę-bennodę.
Dobrze, więc... Do.. zobaczenia? zklikania? Czy jakoś tak.
Rodział fajny. Dobrze, że dodajesz szybko kolejne rodziały (i tak ma zostać xD). Życzę ci dużo weny, żeby tak zostało. Opis jej przeżyć z podstawówki jest podobny do przeżyć Chester‘ a. Tylko, że z taką różnicą, że jej nie zgwałcili ... Oni są tak do siebie podobni, pasują do siebie.
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobrze, że opisowo. W taki sposób pozwalasz się wczuć czytelnikowi w opisywane emocje. Lepiej zrozumieć co czuje bohater/ka. Rozdział wspaniały, serio.
OdpowiedzUsuńWeny i czekam na ciąg dalszy. :)
Super :*
OdpowiedzUsuńuaaaa to było super *_*
OdpowiedzUsuńDopiero dzisiaj znalazłam ten blog, podoba mi sie~
~Raven :3